Każda ŚMIERĆ, będąca nieodłącznym elementem ludzkiej egzystencji, stawia dramatyczne pytanie o sens życia,
ale dopiero w jej świetle można ten sens zobaczyć.
Ważny jest więc sposób spojrzenia na śmierć, która zawsze jest próbą naszej wiary i nadziei.
A wiara jest źródłem nadziei.
Im silniejsza, tym lepiej.
Śmierć jest tyglem, w którym wypala się złoto naszej wiary.
To prawda, że ogień sprawia ból, ale ma także moc oczyszczającą.
Spala wszystko to, co złotem nie jest, co nie jest wiarą i nadzieją, a co tylko wydawało się nią być.
Kiedy odchodzi ktoś bliski, wyraziście stają przed nami sprawy, które zwykle staramy się od siebie oddalić.
Czasem trzeba śmierci, żeby przekonać się, kim jest człowiek. By zrozumieć i przyjąć swoją bezsilność.
Ale dopiero w dramacie śmierci widać właściwą perspektywę życia.
Francuski filozof Jacques Maritain pisał, że „jest śmierć, ale nie ma umarłych, wszyscy żyją”.
To prawda. Żyją, choć już w innym wymiarze.
Oni są i pozostaną z nami - bo...
W DZIEDZINIE DUCHA NIE MA POŻEGNAŃ!